:(
Komentarze: 1
ehhh...znow tu powracam... i znow musze sie komus wygadac... nie mam praktycznie komu....powiedziałam juz swoje chłopakowi ale nie moge z nim teraz byc...musze siedziec sama w domu i czekac...czekac:( ciezko mi...naprawde mi teraz bardzo ciezko...tak bardzo potrzebuje teraz wsparcia i miłosci...nie wiem co sie dokładnie stało ale bardzo sie martwie....:( to wszytsko tak bardzo skłoniło do przemyslen...kiedys taki szczesliwy człowiek...moz nie do konca..bo z zona mu nie wyszło ale ogolnie naprawde było spoko...i wszystko sie zawaliło...na poczatku ten wielki ogien ktory przeszył całe jego ciało...ten straszny bol ktory sprawial ze nie chciało sie zyc... ani jemu ani nam...a pozniej juz wszyscy odetchneli z ulga...udało sie... Bog miał go w swojej opiece...az w koncu okazało sie ze ma raka....BOże...nie moge zrozumiec jednej rzeczy....nie potrafie...czemu taki pijak dla ktorego zycie nie ma wiekszego sensu...toczy sie tylko wokoł butelki wodki moze zyc i zyc...a takiemu dobremu człowiekowi chca odebrac zycie...:( nie umiem tego zrozumiec...nie potrafie:( straciłam ochote na pisanie tej notki....pa:(
Łukaszku kocham Cię słoneczko moje i bardzo Cię potrzebuje:*
Dodaj komentarz