Komentarze: 1
czy to mozliwe ze wracam znow?? usmiechnieta i wesoła?? dla mnie samej to takie dziwne... czuje sie jak bym wrociła z jakis wakacji ktore były totalnym niewypałem...ale z drugiej strony to nie był niewypał... to była fajna przygoda...skonczyła sie...wracam do monotoni mojego paskudnego zycia ale staram sie isc wciaz z usmiechem na twarzy(buahaha wiem ze to dziwnie brzmi dla ludiz ktorzy sa ze mną na codzien... Ziuta i usmiech...a jednak...) mysle ze stan w jakim znajduje sie w tej chwili nie towarzyszyłby mi gdyby nie to ze wiem ze po Łukaszu to wszystko spłyneło jak po kaczuszce i juz sie chłopak otrzasnał:) to czemu ja mam byc gorsza:) tez moge to wszystko sobie olac:) moze slowo olac tutaj nie pasuje poprostu było mineło i idziemy dalej... nie ma co sie nad sobą uzalac... zycie jest za krotkie na jakies tam smuty i placzki... a tak wiele ludzi chce jescze je sobie ukrocic... ja tez jestem w tej grupie... moze nie jestem ale byłam... i to wiele razy o wiele za duzo...siedze sobie teraz sama wokoł mnie panuje nuda... zapominam co to takie waga i jem... jem słodycze:P moje kochane batoniki wszystko to mi jest potrzebne... mam ochote na lody:P chyba bede musiała isc na zakupy:P dzisiaj nie dbam o to zeby ladnie wygladac...zeby sie komuś podobac... nie mam komu poprostu... chce byc teraz. sama... to chyba bardziej do mnie pasuje... niezalezna.. z wszystkimi mozna sie powygłupiac... na wszystko mam czas... wczoraj miałam taki wielki zal do rodzicow... czemu mi to robią w taki sposob ale dzisiaj spojrzałam na to bardziej obiektywnie i dochodze do wniosku ze moze i mają racje... bo tak naprawde jesli bym uwazała ze chce byc z Łukaszem to bym z nim była dalej a nie tak szybko sie poddała... uwazam ze miłosc dodała by mi sił i poprostu po ludzku bym walczyła... a jednak chyba tej miłosci brak... bo ja wczoraj nie miałam siły na nic... chciałam spokoju..swietego spokoju.."wywiesiłam bialą flage" i go zostawiłam... wiem wiem wiekszosc pomysli sobie "jaka ona jest głupia krowa, miała takiego fajnego faceta a tu tak go krzywdzi ,zostawia i nie walczy..." ale tak to juz wszystko sie potoczyło widocznie tak musiało byc... załuje?? jescze chyba nie... moze dlatego ze tak naprawde nie poczułam jak to jest bez niego bo nie spotykalismy sie az tak duzo razy... ale mysle ze niedługo poczuje jego brak... brak jego dotyku i wogole..wtedy bede musiała liczyc tylko na siebie i mojego Frania... bo na mame liczyc nie moge bo ona poprostu mnie nie rozumie i uwaza za małą dziewczynke ktora do tego wszystkiego nie dorosła... tak nie jest... ja sie zakochalam pierwszy raz w wieku 12 lat... a oni są zieloni i myslą ze ta miłosc do Łukasza była moja pierwsza miłoscią i jescze myslą ze to był niewypał...to wszystko co tu pisze jest smieszne...rozterki malej ziutki...przykro mi ale "ziuta chwilowi nie czynna" potrzebuje ciszy spokoju... nie cierpie szkoly ale moze jesli ona sie zacznie to spotkam przyjacioł...i bedzie lepiej..chociaz on tez tam bedzie... dobra dosc rozczulania sie nad sobą:) ładny dzien dzisiaj :) chyba przejde sie do babci albo nie wiem gdzie:P szkoda ze Olki nie ma ale looz:P ide ogladac zdjecia... to mnie uspokoja...paa